sobota, 6 lipca 2013

Rajd Motocyklowy - Włochy 2011 - „Z ziemi włoskiej do Polski”

Rajd Motocyklowy - Włochy 2011 - „Z ziemi włoskiej do Polski”



Kolejny Rajd rozpoczynający kolejny sezon, w związku z czym długo wyczekiwany w okresie zimowym przed klawiaturą komputera :)

 Długie wieczory mijały szybko na czacie z Kolegami, a okres ok dwóch tygodni przed startem był już gorący - bo trzeba było sprawdzić motocykl jak również doposażyć się w ekwipunku motocyklowym - zawsze coś się zużyje lub czegoś brakuje. 
  
 Z uwagi, że tym razem na Rajd nie jechałem solo, a z Pasażerką - Viconia20 (174jpg), postanowiłem zapewnić Jej poczucie bezpieczeństwa.

  Zakupiliśmy takie rzeczy jak kurtka motocyklowa - Modeki,
buty SIDI, oraz kask Schuberth C 3 - "ZIBI" -dzięki za pomoc! 

 No, zapomniałem o spodniach - również Modeka. 

 Nie będę się rozpisywał o rzeczach codziennego użytku, które zapakowane w kufy Givi, ładnie się zamknęły. 

 Wyjeżdżamy dzień wcześniej, by spokojnie dojechać do miejsca startu, nocujemy u Kolegi w Rzeszowie - Dzięki Matti i Ula!

  Droga przez Polskę i 3 województwa - podlaskie, lubelskie i podkarpackie. Sielankowy nastrój tradycyjnie przepada za sprawą niewidocznej podwójnej linii, którą podobno przecinam wyprzedając jakieś autko - uświadamiają mnie panowie policjanci. Było to w lesie, na granicy województw lubelskiego i podkarpackiego. Patrol nieoznakowany, zapraszają do środka, w tym czasie mogę obejrzeć filmik. :) Z władzą się nie dyskutuje. :) Wyjaśniam gdzie jadę po co na co i dlaczego i biorę to co dają :( Tym razem nie czekam na komornika, nie ucieszy się, nie zgarnie prowizji - tradycyjnie wyjazd na Rajd zaliczam z mandatem :)


Wjeżdżamy  do Rzeszowa (003pg), telefon do Kolegi i jedziemy zaparkować motocykl, udajemy się na nocleg. Po całodziennej jeździe upragniony prysznic, kolacja, naprawdę wspaniały nastrój i humory do późnej nocy.

  Z rana coś na ząb i jedziemy dalej - na wieczór mamy być w Tęgoborzy - tam nocujemy i zbiera się cały Rajd, ale że jest rano - jedziemy do Kopalni Soli w Wieliczce (074jpg), zwiedzamy - Viconia20 jako, że uwielbia sól - liże te wylizane ściany :) Zdjęcia i na powierzchnię(077jpg).


            Przebieramy się, na motocykl i do Tęgoborzy, po drodze odwiedzamy Niegowić -miejsce gdzie swoją pierwszą posługę pełnił Ks. Karol Wojtyła (106jpg).

 Znajdujemy Kościół - widać z daleka, parkujemy, jest już kilkanaście motocykli. 

 Powoli dołączają kolejni Rajdowicze - znowu się spotykamy, miło jest zobaczyć twarze Kolegów.

Jest 7 maja oficjalne rozpoczęcie naszego Rajdu - patronat honorowy nad nim objęli: Abp Józef Kowalczyk - Prymas Polski, Abp Celestino Migliore - Nuncjusz Papieski w Polsce, Kardynał Stanisław Dziwisz, Biskup Wiktor Skworc, Ambasador RP w Rzymie - Wojciech Ponikowski, oraz Gen. insp. Andrzej Matejuk - Komendant Główny Policji.

Rozpoczynamy Rajd uroczystą mszą św. w kościele w Niegowici, w którym chrzczony był generał Dąbrowski, parkujemy centralnie pod Kościołem(120jpg), jest chwilka na przywitanie się i kilka fotek(110jpg). 

 Mszę św. celebruje  Nuncjusz Papieski w Polsce Celstino Migliore i "Nasz" Ksiądz Jan Zalewski(123jpg,111jpg).

 Po mszy przejazd ok. 4 km do miejscowości Pierzchowiec, gdzie urodził się gen. Jan Henryk Dąbrowski. 

 Właśnie drogą twórcy Polskich Legionów, Mazurka Dąbrowskiego, miejscami pamięci bitew i chwały Wojska Polskiego - Armii gen. Andersa będzie prowadził nasz Rajd.


W tej malutkiej miejscowości znajduje się pomnik gen. J. H. Dąbrowskiego wybudowany w 1872 roku przez miejscowych ziemian (132jpg,133jpg).

 Nieopodal, bo około kilkudziesięciu metrów dalej - znajduje się kopiec - usypany przez chłopów w 75 rocznicę powstania Legionów Polskich i Mazurka Dąbrowskiego(130jpg). Kopiec ten z biegiem czasu uległ zniszczeniu, więc gdy nadarzyła się okazja - 200-lecie Mazurka Dąbrowskiego w 1996r. usypano ponownie 7 metrowy kopiec z ziemi pierzchowskej zmieszanej z ziemią miejsc pamięci narodowej i z pól bitewnych w kraju i za jego granicami(128jpg, 129jpg).

  W tym miejscu krótka modlitwa i już w deszczu wyjeżdżamy do Tęgoborzy na nocleg.


Hotel jest w porządku, na miejscu kolacja, wpłaty, odbiór gadżetów, przeciąga się to  do późnych godzin, nie dla wszystkich starczyło koszulek :( dojechały jednak do Włoch :) (929jpg) 

 Z rana śniadanko i jedziemy do Bazyliki pw. Św. Małgorzaty na mszę. Przepięknie grała tam orkiestra górnicza (167jpg). 

 Po niej z rynku nowosądeckiego ruszamy do Bratysławy(171jpg).

Słowacja i Austria to przelotówki. Wjeżdżając do Austrii kupujemy winietkę, chyba 10 dniową, po 4.50 euro, zakupiłem od razu 2 by już na powrót mieć mniej spraw. 

Po drodze wjeżdżamy do Grazu(194jpg) i oglądamy panoramę miasta(13jpg). Austriackie drogi prowadzące do Włoch są dobre i posiadają ciekawy alpejski krajobraz. Sielankowo mija nam każdy kilometr. 
Wyjeżdżając z Austrii tuż przed granicą włoską robimy manewr zjazdu i wjeżdżamy do Słowenii(206jpg, 203jpg, 211jpg).

Krajobrazy również piękne, zakręty też i już ze Słowenii wjeżdżamy do Włoch, lokalizujemy Tarvisio (0050jpg) i tam nocujemy.

  Po śniadanku, które to zapewnił Nam Organizator - odtąd te śniadanka będą się nam kojarzyć z horrorem - filiżanka kawy, syntetyczny dżemik, masełko i suchar – wydzielone na porcje!!! 

 To nie dla mnie i nie dla Viconia20 – małego łasucha!

Chociaż zdarzały się miejsca, gdzie były porządne śniadania i kolacje to były to wyjątki. 

 Musieliśmy więc sami po drodze się dożywiać - może ja czegoś nie zrozumiałem - ale śniadanie to ma być śniadanie, a nie deser zwłaszcza, że czas na kolejny posiłek dopiero późnym wieczorem - od tego momentu zgodnie z maksymą - Polak głodny to zły – czułem, że organizacja nie jest taka jak być powinna. 

Zdarzały się różne sytuacje i Uczestnicy wiedzieli i widzieli, że jest nie tak jak być powinno! Miałem wrażenie, że organizator nie panuje nad sytuacją. 

Pojechałem , bo byłem z MotoElitą w Danii i było super - dlaczego więc tutaj tak nie było?

 Była i bójka na trasie Rajdu i mnóstwo sytuacji nie do końca ogarniętych. 

Po tym Rajdzie będę jeździł motocyklem, ale nie w chaosie z MotoElitą i nie jest to tylko moje zdanie. 

Dodatkowo hotele we Włoszech mają się tak - jeśli są 4 gwiazdki to na pewno są 3, a jak dwie to 1 - co wiąże się z jakością wykonywanych usług. Na tym koniec w kwestii organizacji.

Wracając więc do tematu, wjazd do Rimini - przejeżdżamy przez rzeczkę, która kiedyś była rzeką graniczną.
 Zapamiętana jest zapewne dlatego, że podczas jej przekraczania Cezar wypowiedział słowa, których i wy używacie -"alea iacta est". Nie rozumiecie - macie rację, ja też :) OK, w tłumaczeniu -"kości zostały rzucone", co oznacza, że podjęto decyzję o nieodwracalnych konsekwencjach.

Dojeżdżamy do San Marino, jest tam spotkanie z władzami RSM, mieszkańcami oraz ministrem turystyki Włoch. 

Po nim wyjazd do Belarii. Jedziemy - mając wybór między autostradą a drogą krajową - "nacjonalką".
 Przejechałem chyba ze 2 odcinki autostradowe –wiadomo, tam nie ma korków i drogi w lepszym stanie, ale chcąc zobaczyć jak najwięcej „prawdziwych” Włoch zdecydowałem się jeździć nacjonalkami z resztą naszej grupy -3 motocykle -Ks. Jan, Andrzej Dorotka i ja.

 Kilka razy byliśmy szybciej na miejscu niż ci co jechali autostradą :), ale i nam zdarzały się poślizgi jak w Lanciano, gdzie prawie wszyscy byli, a my dojechaliśmy z godzinę później - bo jak to określił Ks. Jan jechaliśmy  jak przez Warszawę w godzinach szczytu – tyle, że ta Warszawa włoska miała długość ze 170 km! 

Ciągle w korku, cały czas na podwójnej ciągłej - (za co ja ten mandat w PL złapałem?), między stadami skuterów i trąbiących aut jeżdżących na milimetry - wiedzieliśmy, że musimy przyjąć ten śródziemnomorski styl jazdy, inaczej to my byśmy byli zawalidrogami.

 Nieustanny korek, ciągłe światła, podjeżdżanie, wysprzęglanie,1,2,3, hamowanie i nieustanna koncentracja bo jadę z pasażerem i kuframi po bokach. 

Przeszliśmy niezły chrzest bojowy i później już normalnie jeździło się nam po Włoszech. Jadący do tej pory autostradami mieli dopiero ten szok przeżyć. Nieświadomi co ich czeka J


Po nocce i śniadaniu - tradycyjnie suchar, wyjazd do San Giovanni Rotondo. 

Po drodze mijamy Anconę – miejsce walk naszych Żołnierzy podczas 2 Wojny Światowej.

W Forli znajduje się kościół ocalały od całkowitego zniszczenia podczas II wojny światowej, ciekawostką jest to, że uratowali go właśnie polscy żołnierze z armii gen. Andersa.

 Dojeżdżamy do Lanciano – miejsca, gdzie zdarzył się pierwszy i najważniejszy dla Kościoła katolickiego Cud Eucharystyczny (356jpg). 

Idziemy do Kościółka gdzie mamy Mszę Świętą, następnie słuchamy brata zakonnego, który opowiada historię kościoła i cudu. Naprawdę ta historia, miejsce i wiara jest niezwykła  i cieszę się, że tam byłem.

W Loreto zwiedziliśmy przepiękną bazylikę w której to jest przechowywany Domek Najświętszej Maryi Panny (336jpg, 340jpg).

 Wiąże się z tym również ciekawa historia. No i kult Matki Boskiej Loretańskiej. 

Po zwiedzeniu schodzimy na Polski Cmentarz Wojskowy, we Włoszech są ich cztery. 

Na tym w Loreto znajduje się 1100 grobów polskich żołnierzy którzy to polegli w rejonie Adriatyku w drugiej połowie 1944r. 

Piękne, zadbane miejsce, pełne zadumy nad losami spoczywających tu żołnierzy.

 Składamy wieńce, zapalamy znicze, krótka modlitwa i rys historyczny, przejście między alejkami, zdjęcia (305jpg, 309jpg, 0161jpg).

            Zapomniałem dodać, że wjeżdżając do Włoch zajechaliśmy do Wenecji - zakorkowana począwszy od parkingu po tłumy turystów.

 Udało nam się  znaleźć parking(213jpg) i chyba ze 3-4 godziny pochodziliśmy między tymi wszystkimi atrakcjami, kanałami (227jpg, 0060jpg)(0075jpg, 0077jpg, 102jpg, 111jpg, 122jpg, 150jpg). 

Miejsce zupełnie przereklamowane jak dla mnie, nic nadzwyczajnego. 

Wolę Kanał Augustowski - gdy nie ma sezonu oczywiście :)

Późnym wieczorem wjeżdżamy do San Giovani Rotondo.

 Droga wije się w górę, jest ciemno i chłodno.

 Dojazd do hotelu, kolacja, tradycyjnie plasterek mięsa, frytki z sałatą, lub jakiś kurczak.

 Podobne menu na trasie całego rajdu. 

Codziennie walczyłem z moimi kuframi – wiadomo - rozpakowywanie i pakowanie z rana :) 

Nazajutrz z rana mamy Mszę Św. W Sanktuarium Ojca Pio(369jpg), w tym samym Kościele gdzie przez 40 lat Ojciec Pio był duszpasterzem. 

Stoi ten sam ołtarz, konfesjonał - za ścianą z pleksy (384jpg), dużo turystów - pielgrzymów.

 Po Mszy Św. mamy czas na zwiedzenie Sanktuarium, zrobienie zdjęć, kupienie pamiątek. Nawiedzamy tombę - grób Św. Ojca Pio, jest przykryty jakby całunem, nie widać oblicza Świętego (442jpg, 439jpg, 428jpg, 427jpg).

Po tej wizycie wyjazd do Bari-jedziemy na miejsce Grobu Królowej Bony (495jpg), a w podziemiach Kościoła znajduje się Kościół Św. Mikołaja(496jpg), prawdziwego(494jpg) - nie tego komercyjnego z Laponii:), którego także spotkałem na swej drodze :)

Po krótkiej wizycie zbieramy się i jazda dalej do Casamassima - (458jpg) znajduje się tutaj kolejny Cmentarz Żołnierzy Polskich - 431 żołnierzy znalazło tu spoczynek.

 Wśród nich był pochowany w kwaterze nr 261 mjr Henryk Sucharski (475jpg, 476jpg), który to został później ekshumowany i przeniesiony na Westerplatte. 

Jako, że jest nas kilkunastu - organizator nie dotarł z wieńcami, więc nie mając kwiatów razem z Viconią20 szybko robimy bukiet z czerwonych polnych maków (465jpg).

Wiecie, to dla mnie był jeden z najpiękniejszych momentów tego rajdu. 

Kolega zdjął swoją chorągiewkę wraz z drzewcem i taki oto złożyliśmy im hołd (471jpg, 468jpg, 466jpg). 

Modlitwa Ks. Jana i nasza wspólna, wpis do księgi pamiątkowej i odjazd w kierunku Matera.

Nazajutrz kierunek Potenza, znajdujemy się mniej więcej na obcasie lub kostce włoskiego buta :).

W Forlii na samiutki wieczór popływaliśmy w Morzu Adriatyckim (254jpg), u Włochów jeszcze przed sezonem, także spokój na plażach. 

Przejechaliśmy więc środkowe Włochy i jedziemy wzdłuż morza Tyreńskiego, trasa Salerno – Amalii - coś wspaniałego krajobrazowo! Dodać świetną drogę, pogodę, nieźle się jechało! Rajd to także radość z jazdy - dla mnie!


Dojeżdżamy do Pompei, chyba każdy wie z czego są znane (511jpg). 

Motocykle parkujemy u właściciela restauracji, nie chce nic za parking - tylko by u niego zjeść - oczywiście się zgadzamy, przebieramy się i ruszamy na zwiedzanie miasta, które zasypał swym popiołem wulkan Wezuwiusz (667jpg, 530jpg).

 Płacimy wejściówkę, bierzemy foldery i w miasto, jest oznakowane, opisane, cykamy fotki, dotykamy tego miasta i po 3 godz. wracamy do naszej restauracji na pizzę :). 

W ruinach miasta znalazłem okulary przeciwsłoneczne i odtąd Ks. Jan w nich jeździ :) Zobaczycie Go w nich :)

Po Pompejach jedziemy kilkanaście km w stronę wulkanu Wezuwiusza, droga jest kręta jak to w górach, ale mocno zanieczyszczona np. olejem i piaskiem. 

Tego dnia dużo ludzi łapie wywrotki na motocyklach. 

Dojeżdżamy do podnóża wulkanu, z góry roztacza się widok na panoramę parku narodowego i Neapol wraz z Zatoką Neapolitańską (677jpg).

 Nie wjeżdżaliśmy do Neapolu, może i dobrze - bo to miasto złodziei :).

 Parkujemy motocykle, oczywiście płacimy (generalnie wszystko jest tam płatne) i krótki spacer - niektórzy wybrali dłuższy - wejście na Wezuwiusza - nie wiem ile im to zajęło czasu, my stwierdziliśmy, że nie wchodzimy - później trzeba jeszcze zejść :).

 Zaczynamy zjazd, znów powoli, obserwując drogę, kolega ma glebę, krótki poślizg, nic się nie stało, wolno jedziemy dalej.

Nagle mój motocykl odmawia posłuszeństwa ??? 

Elektryka działa - silnik gaśnie!!!

 Dzieje się to podczas zjazdu w dół – podczas wjazdu pod górę jakbym stracił moc w zakręcie – leżę -pewne. 

Włączam awaryjki, wyciągam kluczyk, czekam chwilkę, ponownie rozruch motocykla – gra - zjeżdżamy więc dalej w dół.

 Za kilkaset metrów ta sama sytuacja - gaśnie silnik!!!

 Co za czort? Spokojnie powtarzam tę samą czynność - odłączam zapłon i ponownie start silnika – gra :).

 Kontynuuję zjazd już bez żadnych atrakcji! Zastanawiałem się co mogło być przyczyną tego stanu rzeczy? Myślałem o wysokości - ale jeździłem i wyżej motocyklem a  (Wezuwiusz-jest-1277m.n.p.m). 

Doszedłem do wniosku, że może paliwo marnej jakości zatankowałem na ostatniej stacji, lub trzecia i ostatnia możliwość - świece.

Od tamtej przygody do teraz silnik pracuje bez zająknięcia! 

W rozmowach po powrocie w hotelu inni koledzy mieli podobną sytuację, że gasły motocykle. 

Dobrze, że opuściliśmy te feralne miejsce (643jpg, 680jpg, 670jpg) i dojechaliśmy do Cassino (684jpg).

            Widać z daleka jak się wjeżdża Abazzia di Monte Cassino -czyli Opactwo Benedyktyńskie na Monte Cassino (monte- góra)(807jpg). 

Zostajemy tam przez dwie noce. Cassino - zatłoczone w dzień i zupełnie puste nocą, niestety musieliśmy przedzierać się w godzinach szczytu przez miasto. 

Niby szlak oznakowany, ale jak to bywa gubimy się by po jakimś czasie znaleźć właściwą drogę. 

Po śniadaniu jedziemy podzieleni na 2 grupy zwiedzać Muzeum Bitwy o Monte Cassino (794jpg).

Muzeum, jak się reklamuje, przedstawia w nowy sposób historię, gdzie połączenie filmu, teatru i trójwymiarowych efektów specjalnych da zwiedzającemu wyjątkowe i pasjonujące przeżycia (efekty pasjonujące we wczesnych latach 90-tych, zachwycić mogą co najwyżej osoby żyjące w oderwaniu od postępu technicznego).

 Miałem całkiem inne odczucia - ciągle gdzieś mi tu za mało Polski i udziału naszych żołnierzy - nie ma nawet tego słynnego zdjęcia gdzie powiewa polska flaga na ruinach klasztoru - za to jakieś o aliantach i Niemcach są.


Wiecie dlaczego tak bardzo chciałem pojechać na Rajd Włoski (689jpg)? Właśnie ze względu na Monte Cassino.

 Przed rajdem przeczytałem ponownie, by odświeżyć pamięć, "biblię" - jak mówią o tym ludzie pokolenia, które przeżyło wojnę - dzieło Melchiora Wańkowicza, pierwszego polskiego korespondenta wojennego -"Bitwa o Monte Cassino". 

Polecam tę książkę wszystkim tym, którzy tam byli, a za dużo się nie dowiedzieli. (Dla porównania przeczytałem książkę angielskiego pisarza o Monte Cassino - każdy swoje chwali, o Polakach jest zaledwie kilka kartek.) 

Ta książka - Wańkowicza-oddaje z każdą ofiarą, poświęcenie polskiego żołnierza.

 Pokazuje jak  dużo mieli szczęścia Ci, którym udało się przeżyć - nie tylko tę bitwę, ale i wojnę. 

Niewyobrażalne!

 Gdy stoję na Cmentarzu Polskich Żołnierzy (697jpg) patrząc na te miejsca – wzgórze 596, Głowa Węża, Gardziel, domek doktora, zastanawiam się, jak oni tego dokonali, jak zdołali zwyciężyć w tak trudnym terenie?

 Ile potrzeba było zwykłej fizycznej siły by w rynsztunku bojowym walczyć i zwyciężać, ale to zasługa nie tylko tych żołnierzy walczących na pierwszej linii-również tych na „dole”- w zaopatrzeniu, logistyce.

 Na każdego żołnierza w boju-przypadało 5-6 w logistyce.,

Moja przygoda z Rajdem włoskim –zaczęła się w ... Londynie.

 W Instytucie i Muzeum gen. Sikorskiego.

 Dysponując wiedzą zwykłego zjadacza chleba J poszedłem do muzeum. Oprowadził mnie historyk i wszystko powiedział, a ja, jak to ja ciągle zadawałem pytania :) był czas, a ja chciałem dowiedzieć się jak najwięcej. 

Nawet mogłem dotknąć „klasztoru” - jest tam duża kostka granitowa będąca jego fragmentem. 

Atmosferę pogłębiły inne pamiątki po naszych żołnierzach. 

Co prawda w muzeum trzeba się zachowywać, ale wyprosiłem możliwość i dotknąłem tego proporczyka (165jpg) jak i dużej flagi, którą zawiesili Ułani Podolscy, na ruinach Monte Cassino!!! 

TEJ FLAGI!!! (163jpg)

 Polecam to muzeum - znajduje się tam dużo pamiątek po naszych generałach - Sikorskim, Andersie, Sosabowskim. 

Odznaczenia, ordery, broń, pamiątki po lotnikach z Dywizjonu 303, wreszcie pułkowe pamiątki ułańskie - jak Sztandar 1 Pułku Ułanów Krechowieckich z mojego miasta -Augustowa. Jest to jedyny Pułk, który walczył z trzema zaborcami - podczas słynnej Bitwy pod Krechowcami - skąd nazwa Pułku. Zdjęcie pułkowego sztandaru ( 205jpg) i odznaka (123jpg).


Wracamy do Cassino.

 Mamy czas na spokojne zwiedzenie Opactwa Benedyktyńskiego (737jpg, 742jpg) i Cmentarza Żołnierzy Polskich, nazajutrz czeka nas główna uroczystość, a jeszcze dziś podjeżdżamy na Cmentarz Niemiecki (760jpg, 764jpg).

            Po śniadaniu ruszmy na Monte Cassino, wjazd jest rano, w chmurach, może będzie padać (692jpg)? 

Rozpogodziło się i nieźle grzało podczas Mszy Św. - sprawowali ją nasi Księża - Jan i Ryszard oraz O. Eustachy Rakoczy (Jasnogórski Kapelan Żołnierzy Niepodległości) (811jpg).

 Po Mszy Św. uroczyste złożenie wieńca przy krzyżu Virtutti Militarii, odśpiewanie hymnu państwowego oraz " Czerwonych Maków". 

Polski Cmentarz na Monte Cassino - Najważniejszy i o największym znaczeniu symbolicznym dla Polaków.

 Pochowanych jest tutaj 1051 Polaków poległych podczas bitwy o Monte Cassino (801jpg, 729jpg, 808jpg, 810jpg, 819jpg, 825jpg, 826jpg, 834jpg).

Na cmentarzu niemieckim spoczywa 20.000 żołnierzy, daje to obraz tej walki. Po uroczystościach wyjazd do Rzymu.

 Lokujemy się w hotelu mamy tam chyba 3 noclegi.

 Tradycyjnie jak każdego dnia rozpakowywanie się, smarowanie łańcucha, zamknięcie i przykrycie na noc motocykla - standard.

 Od rana mamy program indywidualny, więc nie śpieszymy się,

 Ks. Jan musi popracować nad wywiadem razem z dziennikarzami, pomaga im także Dorotka(837jpg).

Wyjeżdżamy we trzy  na motocykle  ok. godz. 12. 

Chyba późno jak inni pojechali autobusem z rana lub przed nami? 

Byliśmy wyjątkowi bo pojechaliśmy na motocyklach - inni wybrali komunikację miejską. Zostawiłem boczne kufry w hotelu dzięki czemu mam możliwość lawirowania między autami w ruchu miejskim.

Nie napisałem, że wcześniej podjechaliśmy nad Morze Tyreńskie popływać :) Woda słona i cieplutka, ludzi mało (783jpg). 

Po drodze również wstąpiliśmy do wykutej w skale kapliczki. Ciekawie ulokowane miejsce.

OK, jesteśmy w Wiecznym Mieście - wiecznie zatłoczonym :). 

Parkujemy bezpłatnie tym razem, przebieramy się, spinamy 3 motocykle (841jpg) i idziemy na spacer spokojnie zobaczyć co się da (867jpg, 843jpg) - da się więcej, gdy jest czas.

 My tego dnia na początek odwiedziliśmy jedną z 4 Bazylik Wielkich - Maria Maggiore (846jpg), 

Bazylikę św. Piotra dnia następnego

.(Po drodze mijamy Koloseum, Forum Romanum i Zęby Teściowej ołtarz ojczyzny. 

Wygłodzeni wstępujemy na pizzę nieopodal Koloseum - smakuje tak sobie – właśnie - najlepszą pizzę jedliśmy w Cassino - była przepyszna. 

Na pizzę czeka Viconia20 (789jpg, 790jpg, 791jpg), gdybyście chcieli - podaję adres – Trattoria - Pizzeria "La Fiorente" via Ausonia 6 Cassino(FR). 

Po posiłku pojechaliśmy w stronę antycznego Rzymu - zwiedziliśmy Kościół Quo Vadis.

 Henryk Sienkiewicz , nasz Noblista, przebywając w Rzymie właśnie w tym kościele doznał natchnienia by napisać tą powieść.

Malutki kościółek na skrzyżowaniu, nie sposób przeoczyć jadąc do Katakumb Św. Kaliksta, które również zwiedziliśmy z przewodnikiem w grupie angielskiej. Powrót do hotelu, mijamy wielokilometrowe korki jadąc sobie z boku :).

            Nazajutrz, we wtorek z rana po śniadanku - znowu suchar - wyjeżdżamy do Rzymu i Watykanu - mamy Mszę Św. w Bazylice Św. Piotra.

 Parkujemy już w Watykanie, motocykli strzeże Gwardia Szwajcarska. 

Przebrani udajemy się na Mszę Św. w Kaplicy Św. Józefa.

 Tuż po niej mamy czas na zwiedzenie Bazyliki i grobu Błogosławionego Jana Pawła II - przez który to ciągle przelewają się tłumy pielgrzymów i turystów. 

W Bazylice spotykamy pewną starszą Panią, ma 92 lata i jak się okazuje pracowała jako opiekunka w rodzinie Harleya Davidsona - słuchamy Jej opowieści, jest z synem - Księdzem.

 Na koniec pamiątkowa fotografia.

 Z Bazyliki udajemy się na spotkanie w Ambasadzie RP w Rzymie - miało być spotkanie z Ambasadorem, porządne prezentacje i miłe przyjęcie, wyszło całkiem odwrotnie -wcale nie czuliśmy się tam dobrze, ambasada była nie przygotowana na nasz przyjazd – np. Profesor z KUL’u nie miał możliwości wykorzystania swoich nośników cyfrowych itp. 

W końcu z przyjemnością opuściliśmy to niemiłe i nieprzychylne miejsce. Podobnie miało być w Ambasadzie RP przy Watykanie - mając jednak doświadczenie z Ambasady RP w Rzymie - zrezygnowaliśmy z tej wizyty.


W lepszych nastrojach pojawiliśmy się ponownie w państwie Watykan w środę 18 maja - Dzień urodzin Jana Pawła II na audiencji generalnej z Ojcem Świętym - Papieżem Benedyktem XVI.

 Nim zasiedliśmy w sektorach (byliśmy bliziutko!), mieliśmy zgodę na wjazd motocyklami na Plac Św. Piotra!!! 
Udało się to chyba po raz drugi w historii!

Pamiątkowe fotki więc z kolegami i motocyklami na tle Bazyliki, następnie parking
i udajemy się na Audiencję.

 Słońce praży, czas mija wolno, pojawia się papamobile i Papież. 

Robi rundkę alejkami wokół sektorów, czyniąc znak krzyża i zajeżdża do miejsca skąd prowadzi Audiencję.

 Wymieniane są poszczególne grupy pielgrzymów z całego świata w tym także nasza.

 Po audiencji nasza delegacja złożyła Benedyktowi XVI dary - koszulę rajdową -imienną, oraz drukowany obraz i znaczek rajdowy.

            Z Watykanu ruszamy w asyście rzymskiej policji na paradę przez miasto!

 Policjanci stwierdzili - dawno czegoś takiego tu nie było!

 Wiecie ile potrzeba obstawy by w wielomilionowym mieście utorować bezpieczny i szybki przejazd dla naszych prawie 90 motocykli? – sześciu policjantów na motocyklach!!!

 znając życie w PL trzeba by zatrudnić
z 500 przy przejeździe przez Warszawę :). 

 Poprowadzili nas z niebywałą precyzją przez centrum Rzymu trasą przebiegającą w pobliżu głównych zabytków – np. pod Koloseum zaparkowaliśmy i zrobiliśmy grupowe zdjęcie.

 Po czym dalszy przejazd - przechodnie krzyczeli - Viva Polonia!

 Policjanci wyprowadzili nas bezpiecznie może z 40 km od Rzymu -na autostradowy parking, tam tankowanie, kawa, coś na ząb i ruszamy w kierunku Asyżu - do Św. Franciszka - Patrona Włoch.

Miasteczko urocze, znajdujemy Bazylikę MB Anielskiej, parkujemy i idziemy na Mszę Św.

 Po czym do hotelu, nazajutrz z rana zwiedzamy Bazylikę Św. Franciszka i Św. Klary.

 Następnie jedziemy do Bolonii - Odwiedzamy czwarty Polski Cmentarz Wojenny - San Lazzaro di Savena.

 Spoczywa tutaj 1.441 Polaków poległych w ostatnich miesiącach wojny we Włoszech.

 Krótka modlitwa, złożenie wieńca i zapalenie zniczy. Po tym udaliśmy się do parku na poczęstunek - lody i napoje. Stamtąd przejazd do Reggio Emilia na nocleg.


Z rana śniadanko i wyjazd na spotkanie w Muzeum Trzy Kolory Włoch. 

Niestety Organizator podaje nam błędny adres literówka - i nie wchodzi to w GPS’y. Dowiadujemy się, że mamy spotkać przed bramkami na autostradzie - jedziemy tam - a tam nikogo nie ma, wracamy więc i po poszukiwaniach adresu widzimy parking z naszymi rajdowymi motocyklami, wjeżdżamy, parkujemy i idziemy na spotkanie - gdzie jest już część motocyklistów i uroczystość się rozpoczęła.

 Właściwie to przybyliśmy na jej koniec.

 Myśleliśmy, że jako ostatni, ale nie - Ks. Jan i spora część dotarła po nas.

 Kompletny zamęt! 

Nie zwiedziłem tego muzeum bo musiałem iść przeparkować motocykl z kolegą, by później dalej jechać.

W tym miejscu Organizacja wykazała się brakiem organizacji po raz kolejny! 

Nie mogąc znaleźć adresu, szukając Policji z naszymi motocyklami, później przeparkowywując motocykle i oczekując na przybycie pozostałych straciliśmy bezsensowne kilka godzin. 

Etap Reggio Emilia do bani. Nic nie zobaczone, program nie zrealizowany.


W Padwie natomiast - bardzo miłe przyjęcie przez Burmistrza miasta, na Placu przed Urzędem Miasta. 

Po tym krótkim powitaniu zaproszono nas na zwiedzanie Uniwersytetu Padewskiego - którego absolwentami byli znakomici Polacy: Erazm Ciołek (Vitelon) - podstawy optyki, Mikłaj Kopernik - astronomia, Jan Kochanowski – literatura, Jan III Sobieski - Przyszły Król Polski, Jan Zamoyski, Marcin Kromer. 

Mieliśmy okazję wstąpić do AULA MAGNA – miejsca, które tylko i wyłącznie przyjmuje władze akademickie i doktorów Honoris Causa.

 Dziękujemy Panu Burmistrzowi Padwy!

 Inną ciekawostką było wejście do sali, w której - po raz pierwszy na świecie przeprowadzono sekcję zwłok ludzkich - ma ona kształt elipsy i pnie się rzędami w górę.

Po zwiedzeniu uniwersytetu przeszliśmy do Sali Rozumu -olbrzymia sala ze sklepieniem jak na statkach - bez podpór (jakbyście ten budynek odwrócili znaleźlibyście się na statku :) ).

 Znajduje się tam dużo rzeźb, na pewno rotacyjne wystawy, ściany przyozdabiają freski - przedstawiają wszystkie profesje wykonywane w okresie jej budowy.

 Sala ma znakomitą akustykę - przekonaliśmy się o tym -słuchając narodowego hymnu włoskiego "Frateli d'Italia", w wykonaniu chóru dziecięcego -melodia i śpiew wykonanie perfekt! 

W podziękowaniu zaśpiewaliśmy im nasz hymn narodowy "Mazurek Dąbrowskiego" wszystkie cztery zwrotki.

W krypcie padewskiej katedry odbyło się spotkanie z profesorem Ryszardem Demelem - podziwialiśmy wykonane przez niego witraże - Pan Profesor jest artystą -witrażystą i weteranem walk bitwy o Monte Cassino.

 Spotkanie bardzo interesujące, szkoda że takie krótkie.

Stamtąd udaliśmy się do Bazyliki Św. Antoniego gdzie była Msza Św. podczas której swojego głosu - sopranu, dała nam posłuchać - Dominika Zamara – Polka, która ma już spory dorobek artystyczny - śpiew bomba!

 Dla melomanów www.dominkazamara.com. 

Oczywiście zwiedziliśmy bazylikę i grób Św. Antoniego Padewskiego. 

Następnie wyjazd do hotelu i z rana kierunek Austria – Czechy - 730 km.

W Austrii przejechaliśmy Wiedeń - tam już spokojnie na drogach, a chciało by się pojeździć "po włosku" :) z temperamentem. 

Cel dzisiejszej wizyty w Austrii -Kahlenberg. 

Tam wysoko na wzgórzach skąd roztacza się wspaniała panorama Wiednia (1315jpg) znajduje się mały Kościółek pod wezwaniem Św. Józefa.

 Właśnie tędy Król Jan III Sobieski poprowadził Odsiecz Wiedeńską - Turcy obsadzili wszystko i wszędzie - tego miejsca jednak nie gdyż uważali je za nie do sforsowania.

 Dzięki Królowi Janowi III Sobieskiemu Europa nie poszła w jasyr i islam.

 Co nie przeszkodziło Austrii już w następnych stuleciach jawnie przyczynić się do rozbioru Polski. 

Szybko zapomniała za co żołnierz polski przelewał krew "Za Wolność Waszą i Naszą". 

My Uczestnicy Rajdów, współcześni patrioci na swój sposób staramy się zachować pamięć - choć czasem w imię poprawności politycznej nawet prawda jest niewygodna - lepiej przemilczeć fakty niż tę prawdę wypowiedzieć. Siedzieć cicho nawet mając rację - to do współczesnej polityki - czy Jan III Sobieski by to pochwalił?

 Powiedział znamienne słowa po bitwie wiedeńskiej "Przybyłem, zobaczyłem, Bóg zwyciężył".

 Na cześć Odsieczy Wiedeńskiej właśnie na Kahlenbergu w tym Kościele znajduję się tablica upamiętniająca ten fakt (1312jpg).

Stamtąd ruszamy na nocleg w Czechach, a z rana kierunek PL i Jasna Góra gdzie o 15:30 mieliśmy Mszę Św., a o 21:00 Ks. Jan Zalewski prowadził Apel Jasnogórski wraz z nami już nielicznymi Uczestnikami Rajdu w Kaplicy Jasnogórskiej. 

Być tam i przeżywać modlitwę w tym miejscu tak ważnym dla Polski i naszego narodu - po prostu niesamowite przeżycie.

Z rana kierunek Augustów, po 16 dniach jedziemy do Domu :). 

Kierunek: Częstochowa -  Warszawa – Augustów – droga istny horror, budowa pasa ruchu uskutecznia korki, wiec mijam je jadąc obok sznura samochodów, Warszawa również w budowie i korki, czas płynie, a my wciąż praktycznie w tym samym miejscu - kiedy będzie coś takiego jak obwodnica Warszawy?

 Za Legionowem korki już się rozmywają i praktycznie pustaki aż do Szczuczyna - a tam drogowcy robią swoje - czyli korki :), później wypadek tira pod Augustowem, czyli rozwalony ładunek, strażacy nikogo nie puszczają, widzę że się zmieszczę i proszę o przejazd, jedziemy do Domu, tradycyjnie zjazd na Rynek Zygmunta Augusta, pamiątkowa fota dla Nas, motocykla, jesteśmy!(1443jpg)

 Przejechaliśmy 6.500 km.

 W słońcu i deszczu, po różnej jakości drogach.

 Nareszcie można odespać zmęczenie, w międzyczasie skoczyłem do księgarni... po przewodnik... już kiełkuje mi  myśl o następnym wyjeździe :).

Właśnie odebrałem motocykl z serwisu - jak dbasz tak masz :).

 Lepiej zatroszczyć się teraz i należycie pilnować przeglądów niż robić je w pośpiechu w trasie, co się niektórym zdarzało.

 W Rajdzie uczestniczyło 87 motocykli i 125 osób.

 Pamiątkowa wspólna fota od Krzysia Nowaka (8390jpg)

 Zdarzały się wywrotki i czasem różne sytuacje - wiadomo tyle różnych ludzi i charakterów.

 Dziękuję Mojej Dzielnej Pasażerce – DOROTCE  - za to, że była dzielna i wytrzymała - choć jak nieraz mówiła - widziała śmierć w oczach - Ja jej z przodu nie widziałem :) i chyba dobrze! 

Zaproponowałem Jej - masz pojeźdź po Włoszech motocyklem - NIEEEE!!! - brzmiała odpowiedź.

 Cieszę się, że po raz kolejny przejechałem rajd - w tym po raz pierwszy z Pasażerem na tylnej kanapie.

 Zostają miłe wspomnienia, te mniej miłe - odchodzą w niepamięć.

Dziękuję Ks. Janowi Zalewskiemu i Andrzejowi Deniziakowi za wspólny Team.

Chciałem również podziękować nowo poznanym Kolegom i Koleżankom  z okolic – Mońki - którzy wybrali się w taki rajd po raz pierwszy – myślę, że nie po raz ostatni :)

Jakieś rady? Warto jechać przed sezonem - jest nie za gorąco - jak na Włochy, tankować kiedy można – stacje często nie pracują przez całą dobę i w święta (sjesta i często zamykane na noc już ok. 18). Negocjować ceny = przed sezonem można. Liczyć, że euro będzie tańsze :).

   Uczestnicy Rajdu : Wojciech "Twardy" Twardowski - Augustów
                        Dorota "Viconia20" Maksimowska - Augustów

 Poprzednie wyprawy:
- Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński 9. 2009r. (PL, UA, RUS, EST, LV, LT)
- Rajd Motocyklowy "Za Wolność Waszą i Naszą" Dania 2010r. (PL, D, DK)
- Wyprawa Motocyklowa na Bałkany 2010r. (PL, CZ, SK, H, RO, BG, MK, AL, RKS, GR, MNE, HR, BiH)
- Rajd Motocyklowy "Z Ziemi włoskiej do Polski" 2011r. (PL, SK, A, SLO, I, RSM, V, CZ)

Z motocyklowym duchem ale nie motocyklem: Skandynawia 2008r. Cel - Przylądek Północny Nordkapp (PL, S, N, FIN), oraz pozostałe miejsca do których dotarłem innymi środkami transportu – np. – GB - tranzyt się nie liczy :)  więc nie ma co opisywać.
 
 Wyposażenie motocyklisty:

Kask - SCHUBERTH C 3
Rękawice motocyklowe: Przeciwdeszczowe IXS i do jazdy HELD
Kurtka motocyklowa: YAMAHA ADVENTURE
Spodnie motocyklowe: YAMAHA ADVENTURE
Kombinezon przeciwdeszczowy: IXS
Ochraniacz pleców "Żółw" DAINESE
Buty motocyklowe: SIDI B 2 Goretex
Kominiarka.
                                                         
Motocykl: YAMAHA Fazer FZ 6 S 2008r.
Modyfikacje: Crash pady, engine guards - ochraniacz silnika -"gmole" –YAMAHA
2 gniazda zapalniczki
Osłona chłodnicy, aluminiowa z wyciętą nazwą motocykla – Fazer – YAMAHA

Bagaż:
Zamontowany stelaż, płyta centralna i kufry GIVI V46 centralny i 2 boczne
Oparcie dla pasażera - GIVI.
Światło stopu  kufrze-GIVI.
Tankbag: IXS
Pająk.

Blokada tarczy hamulcowej.
Łańcuch na tylne koło.
Liny z zapięciami.
Opony: DUNLOP - przód, DUNLOP - tył SPORTMAX Qualfier
  
Przygotowanie motocykla do wyprawy: we własnym zakresie.
Części zapasowe zabrane na podróż: od żarówek, bezpieczników, sprey do opon, także trytytki, taśmy, śrubki, nakrętki, łyżki do opon (3), świece, sprey do smarowania łańcucha, zapasowa klamka hamulca, kołki, łatki, kleje, pompka, zestaw narzędzi jak śrubokręty, imbusy, kombinerki.
  
   Uczestnik Rajdu - Pasażerka Dorota "Viconia20" Maksimowska.
                    
  Wyposażenie pasażerki:

Kask - Schuberth C 3 Lady Edition, biała perła :)
Rękawice motocyklowe: SCHIMA
Kurtka motocyklowa: MODEKA "ROMA"
Spodnie motocyklowe: MODEKA
Kombinezon przeciwdeszczowy 2-częściowy: SIDI
Buty motocyklowe SIDI LADY
Kominiarka.

Czas wyprawy:16 dni.
Przejechane kilometry: ok 6500 km.
Awarie: Brak.
 Ocena Motocykla: WZOROWY TURYSTA WE DWOJE - KOCHANY FAZER "DZIOBATY"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz