Wjeżdżamy do Rosji, nasz sąsiad skutecznie broni sie przed tym - na granicy trzepią cały Rajd, biurokracja w rozkwicie,
co z tego, że wyjechaliśmy wcześnie by dojechać jak najdalej?
Stoimy 6 GODZIN, a Rosjanie maja czas - długi i szeroki jak cala Federacja, wypełniamy masę papierów, by wreszcie, gdy jakiś urzędnik, któremu akurat się zachciało pracować nas wpuścił.
Nie ma to jak machnąć dowodem przez skaner - jak w normalnym kraju europejskim... a tu godziny spędzone na ziemi
niczyjej, tu nie wolno, tam nie wolno...
Załatwiwszy formalności kurtka na glebę, buty out i leżakowanie.
Jednym z powodów dla których ruscy nas szykanowali były nasze busy.
Pewnie tez ich kłuły nasze chorągiewki na motocyklach i ich wielowiekowy stosunek do nas a ten ostatnich lat, w
szczególności....
W końcu nas wpuścili!
Z tych opóźnień nie dojeżdżamy do Moskwy, śpimy na jakiejś polanie przy rzece - zdjęcie w poprzednim poście...
Minęliśmy Kursk, miejsce największej pancernej bitwy swiata, zrobiliśmy zdjęcie pod Łukiem Triumfalnym tejże bitwy...
Jednak zdjęcia są w drugim aparacie :( bedę uzupełniał temat - więc wracajcie czasem do
archiwum postów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz